5 minut.

5 minut.


5 minut medytacji.


Odpalam utwór,w tym wypadku jakiś utwór gdzie 808’s mogą rozsadzić moją głowę, nie pogardzę samplem z gitarą który uwiedzie mnie podczas depresji ale podczas upojnej nocy również.

Stosuje taktykę oddechu – siedem sekund wdechu,pięć spokoju i osiem wydechu.

Nie robię wtedy nic innego, te dwadzieścia sekund daje mojemu ciału więcej spokoju niż cokolwiek i ktokolwiek.
Miejsce tego jest niezależne naprawdę,robiłem to w barze,robiłem to na mieście i robiłem to na uczelni.
Najlepiej czuje to w łóżku ale nie zawsze w nim bywam.
Te skupienie tylko na mięśniach przeciągam, idę najpierw od głowy.
Spuszczam ciśnienie w głowie. Pyk
Halo prawa ręka jak mnie słychać? Pyk.
Odłączamy zasilanie i zaraz po niej leci lewa.
Klatka piersiowa idzie zgrabnie bez przeszkód.
Najgorzej dotrzeć do małych części,palce albo nogi ewentualnie grom myśli jest ciężki ale dwie serie oddechów i nie ma mnie,jestem lekkim kłębkiem,jestem delikatny,tonę w czerni jak hadżar.

Każdemu to polecam, polecam znaleźć swoje kilka sekund niekoniecznie w tym wzorze.
Ja sam nigdy nie dostrajałem jeżeli mogłem coś pod czyjś wzorzec, szukałem innej odskoczni jeżeli docelowość była nie wystarczająca.
To wszystko tworzy lekkość chwili, kto by się w niej nie rozpłynął?



A wy jak oddajecie swoją namiętność?
Copyright © 2014 Twory , Blogger